Trzecia odsłona projektu „Wiedźmin” to opowiadanie „Mniejsze zło”. Jego akcja przenosi nas w mury Blaviken. Miasta, w którym Geralt spotyka Renfri (zwaną też Dzierzbą), jej krewkich kompanów oraz maga Stregebora. Dzierzba i Stregebor mają ze sobą na pieńku i oboje zwracają się do Wiedźmina o pomoc.
Kulminacyjny moment opowiadania rozgrywa się w dzień targowy na blavikeńskim rynku. Geralt podejrzewa, że Renfri i jej drużyna mają zamiar wykorzystać wysokie mury miasta i fakt, że za chwilę zrobi się tam bardzo tłoczno (słowa kluczowe: pułapka, zakładnicy, śmierć), by dobrać się do skóry magowi Stregeborowi, chowającemu się w magicznej wieży. Postawiony w obliczu wyboru „mniejszego zła” Wiedźmin decyduje się na obronę miejscowych.
Po lekturze finałowej sceny konfrontacji, czytelnik poznaje genezę jednego z bardziej znanych przydomków Wiedźmina – Rzeźnik z Blaviken.
W MOCu skupiłem się na przedstawieniu momentu, gdy Geralt uporał się już z towarzyszami Renfri i czeka na dalszy rozwój wypadków. Starałem się wiernie z opowiadaniem oddać wygląd i sposób śmierci opisanych rzezimieszków, za to nieco popuściłem wodze fantazji, jeśli chodzi o scenografię.
Co i kogo przedstawiają poszczególne sceny?
„Tavik poczuł silne uderzenie tuż ponad biodrem. Odkręcił się i stwierdził, że pada. Już na kolanach, zdziwiony spojrzał na swoje biodro i zaczął krzyczeć.”
„Vyr, cięty przez całą szerokość piersi, zgiął się wpół, z opuszczoną głową zrobił jeszcze parę kroków i runął na stragan z warzywami. Nimir dostał w skroń, zawirował w miejscu i padł do rynsztoka, ciężko, bezwładnie.”
„Piętnastka obrócił się szybko. Nie dość szybko. Dostał raz, przez brzuch, wytrzymał, złożył się do ciosu, wtedy dostał drugi raz, w bok szyi, tuż pod ucho. Wyprężony, postąpił cztery rozkołysane kroki i zwalił się na wózek pełen ryb. Wózek potoczył się. Piętnastka zsunął się na bruk srebrzący się od łusek.”
„Civril i Nohorn uderzyli jednocześnie z dwóch stron, elf zamaszystym cięciem z wysoka, Nohorn z przyklęku, nisko, płasko. Oba ciosy zostały sparowane, dwa metaliczne szczęknięcia zlały się w jedno. Civril odskoczył, potknął się, utrzymał na nogach, chwytając się drewnianej konstrukcji straganu. Nohom rzucił się i zasłonił go trzymanym pionowo mieczem. Odbił cios, tak silny, że rzuciło go w tył, musiał przyklęknąć Podrywając się, złożył paradę, za wolno. Dostał cięcie przez twarz, symetryczne do starej blizny. Civril odbił się plecami od straganu, przeskoczył padającego Nohorna, zaatakował z półobrotu, oburącz, nie trafił, momentalnie odskoczył. Nie poczuł uderzenia, nogi ugięły się pod nim, dopiero gdy po odruchowej paradzie usiłował przejść od finty do kolejnego ataku. Miecz wypadł mu z ręki przeciętej po wewnętrznej stronie, powyżej łokcia. Upadł na klęczki, potrząsnął głową, chciał wstać, nie zdołał. Opuścił głowę na kolana, tak zamarł w czerwonej kałuży, wśród porozrzucanej kapusty, obwarzanków i ryb.”
„Nadchodziła wolno miękkim, kocim krokiem, wymijając wózki i stragany. Tłum, który w uliczkach i pod ścianami domów buczał jak rój szerszeni, ścichł. Geralt stał nieruchomo, z mieczem w opuszczonej ręce. (…) Ruszyła na niego lekkim, rozkołysanym krokiem. W prawej ręce, wyprostowanej, wyciągniętej w bok, połyskiwał miecz, lewą wlokła spódnicę po ziemi. Geralt cofnął się o dwa kroki.”
Jedna uwaga do wpisu “Wiedźmin – Mniejsze zło”
Możliwość komentowania jest wyłączona.